Warning: Use of undefined constant register_sidebar - assumed 'register_sidebar' (this will throw an Error in a future version of PHP) in /wp-content/themes/template/functions.php on line 48

Warning: Parameter 2 to title_like_posts_where() expected to be a reference, value given in /wp-includes/class-wp-hook.php on line 286
 niePEŁNOSPRAWNY turysta

niePEŁNOSPRAWNY turysta

Malta – śladami maltańskich stolic czyli zachwytu Maltą ciąg dalszy. Valletta i Mdina

12.10.2016 r.

Zdjęcia jak zwykle, po „kliknięciu”, powiększają się.

DSC_0279Pogoda za oknem O-KRO-PNA! Zimno, deszcz i w dodatku, jak to nad morzem, silnie wiejący wiatr... Nic tylko zostawić wszystko i uciec gdzi daleko, gdzie zawsze świeci słońce a temperatura nie spada poniżej przyzwoitego poziomu 😉 . Tak przypomniałem sobie o Malcie. Zacząłem przeglądać zdjęcia i olśniło mnie, że obiecałem już dawno temu, że pierwsza część, którą możecie przeczytać tutaj (klik), to tylko wstęp do prawdziwego zwiedzania wyspy i niebawem pojawi się drugi wpis o tym pięknym kraju. Z drobnym opóźnieniem, ale jednak. W drugiej części podróży po tej słonecznej wyspie, zabiorę Was do stolicy kraju, a właściwie do dwóch stolic – pierwszej i obecnej.

W taką pogodę, to musi być tekst o cieplutkiej Malcie. Wiedeń i Bratysława muszą jeszcze chwilkę poczekać.

La Valletta

Z miejscowości St. Julian, w której mieszkaliśmy, do obecnej stolicy Malty – La Valletty, można dostać się na kilka sposobów. Na piechotę (to kilka kilometrów), promem bądź po prostu autobusem. Jak już pisałem autobusy są przystosowane i proponuję wybrać ten sposób podróży. Dlaczego nie prom, dowiecie się za chwilę.

dsc_0111Autobusem dojeżdżamy pod samą główną bramę miasta. Pod bramę, gdyż maltańskie miasto stołeczne, otoczone jest z jednej strony wodą, a pozostała jego część to mury z fosą. Obecnie nie ma w niej wody, ale wciąż trzeba przejść przez miejską bramę. W miejscu gdzie wysadza nas transport, zobaczyć można Fontannę Czterech Trytonów – znany maltański obiekt turystyczny.

Jestem przekonany, że już po wejściu do miasta, zakochacie się w nim. Jeśli będzie ono skąpane w słońcu, to pewne – zauroczy Was tak, jak zauroczyło nas.

dsc_0115 dsc_0117

W całym mieście nie ma problemów z krawężnikami czy schodami. Przejście miasta wzdłuż, to przyjemny spacer, nie wymagający żadnego wysiłku. Niestety jeśli chcecie zboczyć z głównej drogi, mogą zacząć się problemy. Nie schody, a naprawdę dużego nachylenia zjazdy. Powiem szczerze, że czasami miałem poważne obawy co do tego, czy nie zaliczę tzw. „gleby”. Jednak chęć zobaczenia jak najwięcej zwyciężyła i obeszliśmy praktycznie cały półwysep, na którym leży Valletta. Nie zrażajcie się jednak, trzymając się nawet tylko blisko głównej ulicy, zobaczycie sporo i będziecie zadowoleni z wycieczki.

     dsc_0155   dsc_0139   dsc_0120

Po drodze odwiedziliśmy:

National Museum of Fine Arts – i pierwsza wtopa. Zupełnie nie przystosowany obiekt. Weszła tylko Ola i z tego co mówi, to tak naprawdę jedynym godnym uwagi dziełem, był tam obraz przedstawiający brzegi Malty dzieła Turner’a – który, tu ciekawostka, nigdy na Malcie nie był 😀 .

2016-12-10-19-27-15 Narodowe Muzeum Archeologii, które jest dobrze przystosowane i posiada toaletę dla niepełnosprawnych. Fajerwerków nie ma, ale ja lubię takie atrakcje i mi się podobało. Zaciekawiła mnie bardzo np. wystawa dotycząca Imperium Rzymskiego. Jeśli ktoś lubi tego typu klimaty, będzie zadowolony. Za bilet musieliśmy zapłacić oboje – 2x bilet ulgowy jeśli dobrze pamiętam.

Konkatedra Św. Jana Chrzciciela – przepiękny i przystosowany obiekt. Niestety nie mamy dobrych zdjęć z zewnątrz, gdyż część świątyni była w remoncie. 2016-12-10-19-23-32W środku natomiast jedno słowo – przepych. Kościół powstał w XVI w. jako świątynia zakonu joannitów, a w jego murach znajduje się osiem kaplic – każda poświęcona jednemu z języków używanych przez Zakon. Zobaczycie tam mi.n. dzieła Caravaggia, a także pomnik nagrobny Wielkiego Mistrza Zakonu – Marca Antonia Zondadariego. Ola zapłaciła bilet ulgowy a ja za free (albo odwrotnie). Warto!

Pałac Wielkiego Mistrza – przeszliśmy się tylko dziedzińcem ale uwierzcie, że warto tam zajść. 2016-12-10-19-19-01Zresztą popatrzcie na zdjęcia. W XVI w. obiekt był siedzibą, jak sama nazwa wskazuje, Wielkiego Mistrza Zakonu Maltańskiego, a obecnie urzęduje tam Prezydent Republiki Malty.

W międzyczasie, oczywiście zjedliśmy dobry obiadek (o maltańskim jedzeniu pisałem w poprzednim wpisie, więc nie będę się powtarzał) a także poszwędaliśmy się po bocznych uliczkach, które były w miarę płaskie. Bez obaw, w stolicy Malty się nie zgubicie – miasto ma niecały kilometr kwadratowy i żyje tam ok. 6 600 mieszkańców 🙂 .

W ten sposób doszliśmy praktycznie do końca wyspy. Chcieliśmy jeszcze zajść do Casa Roca Piccola, pałacu z podobno pięknym wnętrzem, ale okazał się on dla wózkersa niedostępny.

dsc_0158Udaliśmy się więc w stronę promu kursującego z Valletty do Sliemy. Tak to właśnie wymyśliłem, że drogą wodną mieliśmy wraca do hotelu. Nieświadomie, ale miałem „nosa” – zejście do promu jest MEGA strome. Wydaje mi się jednak, że wjazd pod tę górę byłby jeszcze gorszym pomysłem, więc z dwojga złego, lepiej w tę stronę 😉 . Jeśli jednak czujecie się mocni fizycznie i psychicznie (ja troszkę stracha miałem, więc uprzedzam), to koniecznie musicie przepłynąć się tym promem. Bilet jest tani, a stateczek przystosowany. Widoki zaś niesamowite! Można zobaczyć miasto z innej, morskiej perspektywy. Na profilu Facebook’owym bloga znajdziecie filmik z tej krótkiej podróży (klik). Obowiązkowy punkt zwiedzania Valletty. Serio.

W Sliemie wsiedliśmy w autobus, bo jednak cały dzień zwiedzania trochę nas podmęczył, i dojechaliśmy nim praktycznie pod sam hotel. Małe zakupy na kolację – owoce morza, oliwki i coś ala nasze gołąbki, tylko że malutkie, bez mięsa i w liściach winogron (do spożycia na zimo) plus butelka wina. Wieczór zakończyliśmy w magicznym miejscu. Na pobliskim hotelowi bulwarze, na „naszej” ławeczce.

dsc_0222

Mdina

Kolejny dzień to wyprawa do Mdiny, pierwszej stolicy państwa Zakonu Maltańskiego, która swoje początki datuje na IV tysiąclecie p.n.e.

2016-12-10-19-39-23Do Miasta Ciszy, jak nazywana jest czasem najstarsza część Mdiny, znajdującego się w samym centrum wyspy, dojechaliśmy autobusem z Valletty. Pierwsze wrażenie jest chyba jeszcze lepsze niż z aktualnej stolicy. Już sam przystanek jest bardzo przyjemnie położony przy parku.

Aby dostać się do głównej atrakcji, a więc terenu średniowiecznej, dawnej stolicy Malty, należy przejść się przez ów park i, podobnie jak w Valletcie, bramą dostać się na drugą stronę warownych murów. Zabudowania są tak wyjątkowe, że jak wieść niesie, miasto pełniło rolę głównej aglomeracji serialu „Gra o tron” – a więc Królewskiej Przystani – stolicy Siedmiu Królestw.

Wielowiekowe miasteczko to tak naprawdę ogromny deptak. Nie znajdziecie tam gwaru ulicznego, klaksonów i innych tego typu odgłosów. Z tego co wyczytałem w przewodniku, ruch kołowy jest zakazany i to by się zgadzało, bo na ulicach przemykają się jedynie turyści bądź ewentualnie, wiozące ich dorożki. To właśnie dlatego miasto nazywane jest Silent City – Ciche Miasto.

2016-12-10-19-45-05W Mdinie nie zwiedzaliśmy nic specjalnego. Po prostu poprzechadzaliśmy się urokliwymi, wąskimi i krętymi uliczkami, podziwiając niezwykle piękną architekturę, ciesząc się przy tym wspaniałą pogodą i niesamowitymi widokami krajobrazu wyspy. A pejzaże trzeba przyznać są wyjątkowe, gdyż miasto znajduje się na pokaźnych rozmiarów wzniesieniu.

W mieście nie ma problemów z poruszaniem się, także miejsce jest godne polecenia tak w kwestii „uroku osobistego” jak i przystosowania.

Lećcie na Maltę, odpoczywajcie i zwiedzajcie. To naprawdę wspaniałe miejsce, które będziecie wspominać latami. Zapewniam :-).

Data wyjazdu: sierpień 2015 r.

∗∗∗

 



Komentarze

Ten wpis nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.

Dodaj komentarz